11 grudnia 2015




Niedawno napisał do mnie L. Jako, że jest poszukującym singlem na etapie randek, zeszliśmy na temat związków, a raczej jego wątpliwości dotyczących kolejnej z potencjalnych partnerek. Po kilku zdaniach wychwalających m.in. jej "cudne oczy" przeczytałam coś, z czego większość zdaje sobie sprawę zbyt późno: "Bo wiesz... czuję, że zasługuję na kogoś lepszego". 

Niby jest ok, niby lubisz z nim przebywać i niby dobrze się dogadujecie. Niby jesteś z nim szczęśliwa, masz się do kogo przytulić i z kim oglądnąć film. Niby jesteście dobraną parą. Niby. Ale czas motyli w brzuchu nigdy nie nadszedł, tematów do rozmowy z biegiem czasu macie coraz mniej, a wady, które widziałaś już na początku, teraz nie są już takie małe. Ba! Wkurzają Cię niesamowicie. Nie wyobrażasz sobie wspólnej przyszłości, a na imprezach, na które i tak musisz chodzić sama, okazuje się, że Twój przyjaciel to w sumie całkiem fajny facet.

Myślałeś, że ona przestanie nosić te paskudne dresy i w końcu wskoczy w bardziej kobiece ciuchy? Czekałeś, aż zrzuci kilka zbędnych kilogramów, albo polubi Twoich przyjaciół? Byłeś pewien, że obudzisz w niej ognisty temperament i przy Tobie stanie się boginią seksu? Zaskoczę Cię, ale nigdy się nie doczekasz. Ludzie nie zmieniają się dla drugiego człowieka, gdy sami tego nie chcą, a w większości przypadków nie chcą. Nie chcę Cię dołować, bo tak naprawdę jest w tym mnóstwo pozytywnych aspektów. Pierwszy i najważniejszy brzmi - są miliony innych osób, które mogłyby spełnić Twoje wymagania, jeśli tylko dalibyśmy im szansę. Może nie jestem specjalistką od związków i kontaktów międzyludzkich, ale z doświadczenia swojego, jak i moich znajomych mogę z pewnością stwierdzić, że nie warto tkwić w relacji widząc, wiedząc i czując, że zasługujemy na kogoś lepszego. Wiecie ile fajnych znajomości mogło przejść nam koło nosa, bo akurat oglądaliśmy nudny film z kimś równie nieciekawym jak obraz na ekranie? Zauważycie pewnie dopiero wtedy, kiedy zakończycie swój nieudany związek. Oczywiście nie jestem aż tak wredna i nie twierdzę, że ktoś, kto nie podoba się mnie jest głupi, nieatrakcyjny czy beznadziejny. Może on być spełnieniem marzeń innej dziewczyny. Ale lepiej niech ode mnie trzyma się z daleka.

Dlatego moi drodzy, szukajcie partnerów, którzy pociągają Was fizycznie i psychicznie w 100%. No dobra, chociaż w 96%, bo nie ma na świecie kilku tysięcy Ryanów Goslingów czy setek sobowtórów Mili Kunis. Chodzi o to, żeby druga osoba działała na nas jak nikt inny. Substytuty i zamienniki nigdy nie mogą być tak dobre, jak pożądany przez nas produkt. Wyobrażacie sobie przez całe życie chodzić w niewygodnych butach tylko dlatego, że się do nich przyzwyczailiście? No właśnie... I ze związkami jest tak samo. Nie warto pakować się w relacje, które nas "uwierają" i takie, które nie zaspokajają naszych podstawowych potrzeb (jakkolwiek je definiujecie). Nie mnie oceniać czy szukacie partnera na całe życie, czy kogoś jedynie na kilka wakacyjnych tygodni. Ważne, żeby spełniał nasze wymagania. Nie miał wady wymowy, krzywego biodra, zeza rozbieżnego, fatalnego stylu albo fanatycznego podejścia do wielu życiowych aspektów (jeśli to lubicie, to spoko, podaję tylko przykłady). W każdym razie chodzi o to, żeby ten ktoś wzbudzał w nas radość, wywoływał uśmiech na twarzy każdego dnia, po prostu pasował. Jak te puzzle. Czy to chwilowo czy na zawsze.

Bo szkoda czasu na podróbki i zamienniki. Wierzcie mi.




Popularne Posty

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Instagram