4 kwietnia 2015


Nadchodzą święta, większość ludzi, a przynajmniej praktykujących katolików sporządza rachunek sumienia i z przejętą miną kroczy do konfesjonału podzielić się z księdzem swoimi przewinieniami. Albo po prostu porozmawiać, pożalić, jak to bywa w przypadku starszych pań w berecie z wiadomego materiału. Ja też postanowiłam się wyspowiadać, ale przed Wami. I wyjawić kilka tajemnic o sobie.
Kim jestem? Tak naprawdę bardzo trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Bo, że jestem kobietą, to widać. Że jestem córką wiadomo, każdy jest czyimś dzieckiem. Że jestem kogoś dziewczyną, możecie się domyślić po moich wpisach. Wiecie jeszcze, że uważam się za ironiczną, no i rudą. Ale z jakich cech się składam, co mnie gryzie, jakie błędy popełniam, co lubię, co mnie wkurza? Jakie nawyki, upodobania, lęki czy dziwactwa sprawiają, że jestem właśnie tym człowiekiem? I w końcu jakie są moje grzeszne przyjemności?


  • Muszę spać przy otwartym oknie. Nie lubię, kiedy w pokoju, w którym śpię jest gorąco, a nie daj Bóg duszno! Uwielbiam uczucie lekkiego chłodu na twarzy i ciepła kołdry (czasem nie tylko kołdry), która otula moje ciało.
  • Nie lubię ciasnych pomieszczeń, pewnie dlatego też nie przepadam za jeżdżeniem windą.
  • Uwielbiam zapach... piwnicy (a moi przyjaciele mają z tego niezły ubaw). Poza tym zapach deszczu, czy farby też jest niczego sobie.
  • Często się rumienię. I to w najmniej odpowiednich momentach... 
  • Jestem "łowcą promocji". Mój chłopak często śmieje się, że na pewno wszystko co kupiłam było na promocji, albo nabyłam to w markecie o niemiecko brzmiącej nazwie zaczynającej się na literę "K". I cóż, często ma rację! Ale jak można przejść obojętnie obok okazji typu: 4-pak dwulitrowej Pepsi za jedyne 9,99zł?! No właśnie, nie da się :)
  • Lubię od czasu do czasu kupić jakiś ciuch, albo torebkę w second handzie. Unikalne fasony, znane firmy, a do tego niska cena, więc czego chcieć więcej?
  • Często robię wiele rzeczy na ostatnią chwilę, dlatego zdarza mi się spóźniać.
  • Nierzadko liczę z ilu kresek złożona jest godzina, którą przedstawia zegar cyfrowy, np. godzina 19:02 - 1 to dwie kreski, 9 składa się z sześciu kresek, 0 również z sześciu, a 2 z pięciu. Razem 19 kresek. W sumie nie wiem po co to robię, ale cóż...
  • Nie umiem chodzić w szpilkach. Tzn. nie przewracam się mając na nogach takie buty, ale czuję się niekomfortowo, trochę jak nieporadna żyrafa.
  • Mam wiele skojarzeń. Prawie każdy z bliższych znajomych kojarzy mi się albo z jakąś piosenką, albo z zapachem, ewentualnie ze smakiem czy nawet przedmiotem. Zapach ciasta drożdżowego i smak wina domowej roboty chyba zawsze będzie kojarzył mi się z moją śp. babcią.
  • Mam słabość do gór - Tatr i tego co z nimi związane. Swego czasu nawet i do rdzennych mieszkańców tych rejonów. Kilka lat temu marzyłam o prawdziwym góralu. Takim, co to ma swoje zasady, napić się musi, zatańczyć, a nawet i pokłócić, tak ogniście. Przyjedzie ze swą "ciupazką" do Krakowa, porwie mnie do chaty pośród hal i baranów i będziemy żyli długo i szczęśliwie wyrabiając "łoscypki". Marzenia minęły (na całe szczęście!) ale Tatry nadal lubię i to bardzo.
  • Kiedy byłam małą dziewczynką (coś około 4-5 roku życia) chciałam zostać listonoszką... żeby przynosić dziadkowi emeryturę jak najczęściej.
  • Najbardziej boję się, że zostanę kiedyś sama. 
  • Czytam etykiety produktów żywnościowych. Wolę znać skład tego co spożywam i wybierać pożywienie z mniejszą ilością glutaminianu sodu czy innych "E". Oczywiście nie przestrzegam tego aż tak rygorystycznie, bo po prostu lubię jeść, ale lepiej jeść zdrowo.
  • Dbanie o innych sprawia mi mega przyjemność. Szczególnie o kogoś, kogo kocham albo bardzo lubię. Wtedy zarówno gotowanie, sprzątanie, jak i inne czynności w tym przypadku nie są już udręką. W przeciwieństwie do sytuacji, kiedy robię je sama dla siebie.
  • Lubię skomplikowanych ludzi, którzy mają więcej do powiedzenia niż zdawanie relacji z sobotniej imprezy. Poza tym przyciągam do siebie różnych "dziwaków".
  • Uwielbiam nocne rozmowy. W nocy można więcej.
  • Brzydzę się wody w basenie. Mam wrażenie, że basen jest wielką wanną, w której kąpię się z obcymi osobami... Może dlatego nigdy nie nauczyłam się pływać, a może to wina "nauczycieli" od basenu w podstawówce.
  • Bywam nadwrażliwa, ale wybiórczo. Potrafię rozpłakać się oglądając program przedstawiający losy biednych, małych zwierzątek, słuchając muzyki, albo czytając naprawdę poruszająca książkę, czy chociażby jej fragment. Ale raczej nie wzruszają mnie łzawe filmy (no może poza kilkoma... np. "Pamiętnik"), ani na siłę stworzone programy o "biednych dzieciach" (prawdziwe historie, o których dowiaduję się podczas wolontariatu potrafią nieźle namieszać mi w głowie).
  • Teraz pewnie większość kobiet uzna mnie za dziwadło, ale... krępują/irytują/wprawiają mnie w zakłopotanie romantyczne sytuacje. Pod tym względem chyba bardziej przypominam faceta. Lubię dostawać kwiaty, być doceniana i czuć się pożądaną, ale wieczór przy milionie świec, w płatkach róż i z kadzidełkami to dla mnie przesada. Po co stwarzać sztuczne sytuacje, kiedy przecież liczy się ta druga osoba, a nie cała oprawa? Nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumiem. Poza tym od zapachu kadzidełek można dostać mdłości i nie wiem po co komu części rośliny w łóżku. Ani to praktyczne, ani ładne. Romantyzm można wyrazić w zupełnie inny sposób.
  • Jestem wybredna.
  • Mimo, że mam dość sprecyzowany gust muzyczny, czasami lubię posłuchać czegoś wyjątkowo kiczowatego (nie pytajcie czego!) i świetnie się przy tym bawię.
  • Mam duże pudło-kuferek z pamiątkami, zdjęciami, pocztówkami, płytami itp. Oczywiście w miarę upływu czasu wyrzucam rzeczy, które są mi już "niepotrzebne", bądź straciły swoją "ważność".
  • Nie wierzę w przyjaźń damsko-męską, mimo, że lepiej dogaduję się z facetami niż z kobietami (taki paradoks). A wydaje mi się ona mało możliwa, przez kilka doświadczeń z przeszłości.
  • Czasami mam hipochondryczne zapędy. 
  • Mama jest dla mnie moim prywatnym masterchefem. Nigdy nic nie smakuje mi tak, jak coś przygotowane przez nią.
  • Uwielbiam trampki! Są to buty, w których czuję się zdecydowanie najlepiej.
  • Mam wrażenie, że nie pasuję do tych czasów. Wbrew pozorom epoka romantyzmu, lata wojenne, ewentualnie lata 80' są mi o wiele bliższe niż teraźniejszość. Wtedy się o coś walczyło, miło się cel i przede wszystkim człowiek i jakaś idea były najważniejsze. 
  • Od kilku lat nie przepadam za świętami. Po pierwsze z biegiem czasu brak im już klimatu, a po drugie... nawet kilka dni rozłąki, to dla mnie za dużo. I tu pojawia się kolejna rzecz - nienawidzę tęsknić!

Na razie tyle przyszło mi do głowy. Zapewne jeszcze nieraz opiszę jakieś swoje dziwne przyzwyczajenia czy upodobania. A teraz życzę wszystkim radosnych i spokojnych Świąt Wielkanocnych. I przede wszystkim dużo miłości na co dzień! 



Popularne Posty

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Instagram